Deszcz zaczął padać we wtorek 13 października, około 16:00. Początkowo pokropiło, padało w kratkę, potem już coraz mocniej, nie przestało padać również w środę. "Niby człowiek wiedział, ale łudził się, że będzie inaczej". Opady w Sudetach, zarówno po polskiej, jak i czeskiej stronie (rz. Bóbr ma swoje źródła w Czechach), były alarmująco wysokie.....
Zanim opiszemy co to zrobiło z życiem obozowym i konstrukcją obchodów, skupmy się na ptakach. POMIMO deszczu zaobrączkowaliśmy 203 ptaki z 20 gatunków, obejrzano 81 retrapów i 3 kontrole (w tym jedną bardzo ciekawą). Przekroczyliśmy kolejny mały próg sezonu: 3500 zaobrączkowanych ptaków.
Pierwsza dziesiątka gatunków z tej pentady zaskakuje dużym udziałem ptaków z kategorii L:
1) rudzik - 41
2) strzyżyk - 31 (najlepszy wynik gatunku, poprzedni rekord to 27 w roku 2016)
3) pierwiosnek - 28
4) mysikrólik - 24
5) modraszka - 20
6) gil - 11
7) kos - 9
8/9) bogatka i śpiewak - 8
10-) kwiczoł i czyż - 6
Pojawiły się dwa nowe gatunki sezonu 2020: droździk i szczygieł - oba do tej pory łapane u nas nielicznie, sporadycznie.
Po krótkiej przerwie zaobrączkowaliśmy kolejnego, już 39-tego zimorodka. Piecuszek wśród fycoli to również ciekawy, bo już późny gość (odlatuje na zimowiska szybciej niż pierwiosnek). Kilka innych ptaków:
Jeśli mowa o fycolach, to bardzo ważnym wydarzeniem było zaobrączkowanie TYSIĘCZNEGO pierwiosnka w sezonie! Zdarzyło się to po raz drugi w historii Buki, poprzednio w roku 2014. Wydarzenie miało swoją uroczystą oprawę, na którą złożył się pizzowy tort (pozdrawiamy pizzerię z Lubawki) oraz szampan Piccolo:
Niesamowicie cieszy nas pojawienie się w obozie pierwszego w historii ptaka z obcą, ale nie zagraniczną obrączką! Poza ciekawością skąd pochodzi ten osobnik (czy to któryś z siostrzano-braterskich obozów?), trzeba zauważyć że gatunkiem jest rzadko pojawiający się na Bukówce trzciniak, osobnik o wyjątkowo solidnym otłuszczeniu, a pora na niego dosyć późna:
Na zbiorniku obserwowany był nur czarnoszyi, słyszano też przelatującego bąka 🙊 (a może odwrotnie?).
W tej pentadzie ptaki obrączkował Paweł PGR, a w ostatni dzień ster przejęła Gosia GPT. W załodze, jak to w październiku, tylko najtwardsze jednostki: Tosiu z Hanią, Kacper P., Emilia i Kwachu oraz Asia z wyżłami.
🌊 🌊 🌊
Przejdźmy do opisu rzeczywistości obozowej, w Kronice relacjonowanej tak: "A na obchodach dramat. (...) Woda dosłownie płynie. Przy Kambodży mały
wodospad. Woda płynie generalnie wszędzie. (...) Droga do obozu
właściwie nieprzejezdna.". Wraz z intensywnymi opadami deszczu w górach szybko zaczął przybierać i tak mocno już napełniony zbiornik. Dane zaczerpnięte z biuletynów hydrologicznych pokazują, że woda w zbiorniku powoli opadała przez cały sierpień i wrzesień, by w ciągu zaledwie 4 dni osiągnąć stan wyjściowy, a potem go przekroczyć! Takiego skoku do góry nie wykonał nawet COVID. Bilans dopływu wody do zbiornika w ostatnim dniu pentady wciąż był dodatni, więc to nie koniec.
Pierwsza poddała się Kambodża, najtrudniejsza i najgłębsza z sieci. To na wejściu do niej utworzył się wspomniany wodospad. Ewakuacji wymagały również najdalej wysunięte na zbiornik odcinki płotów z obchodu, haha, mokrego. Oczywiste jest, że wszystkie obchody wymagają ponownie używania butospodni, ale i one nie wszędzie wystarczają (patrz: zdjęcie tytułowe). Kierownik skonstruował wodowskaz, woda podchodzi do góry kilka-kilkanaście centymetrów dziennie.
Najbardziej zagrożone są aktualnie - niestety - ostatnie sieci sekcji monitoringowej, która z założenia jest bastionem odłowów, zamykanym tylko w wyjątkowych sytuacjach. Do tej pory to się jeszcze nie zdarzyło.
Przed potopem udało się uciec części zwierząt. Szczury schroniły się w obozie, rozgaszczając się w kuchni. W ciągu jednej nocy zjadły pół dyni. Wiecie, 🎃 coraz bliżej.
Jeśli chodzi o wspomnianą drogę dojazdową, zdaje się, że ostatni do obozu dotarł nią Kacper, zmuszony w połowie drogi (a dokładnie w rowie) do założenia łańcuchów śniegowych.
Załoga nic nie pisze o jedzeniu, za to każdy dzień w Kronice zawiera wieczorne podsumowanie litrażu i smaków 🍸🍷😂 W tych warunkach tylko tyle pozostaje, żeby nie skisnąć.
Cieszę się, że doczytałeś, drogi Czytelniku/Czytelniczko, aż do końca, a jeśli wciąż nie poczułeś grozy sytuacji obozowej, rozważ to:
Relacja: HSZ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz