Jako pierwszego zaobrączkowaliśmy młodego bociana, który dzielnie czeka, aż osiągnie zdolność lotu. Mamy nadzieję, że odleci dalej niż jego starszy kolega Józek.
Historia bociana Józka, który nadal nie chce odlecieć z azylu "dalej niż na komin": http://dbajobociany.pl/?p=4832
Po bocianie przyszła kolej na trzy młode puszczyki. Tym już nie wiele zostało, aby mogły opuścić wolierę. Dwa były rude i jeden szary.
Przyszła kolej na większą sowę, a właściwie naszą największą - puchacza. Puchacz niestety już nigdzie nie poleci, ma poważnie uszkodzoną dłoń w lewym skrzydle. Zebrałyśmy kilka pomiarów biometrycznych, aby oznaczyć jego płeć i wszystko wskazuje na to, że jest to samica. Wiek oznaczymy niebawem, musimy najpierw złożyć wizytę w bibliotece ;-) (puchacz nie jest gatunkiem występującym w podręcznych kluczach do non-passeriformes).
(Po kilku dniach od naszej wizyty puchacz został przewieziony do większej woliery w lecznicy w Złotówku. Ma do towarzystwa przebywającego tam puchacza, który musi przepierzyć zniszczone pióra lotne.)
Dzień wcześniej do ośrodka trafił młody bielik. W okolicach Lwówka Śląskiego, ludzie, którzy go znaleźli, bez problemu złapali go (co nie jest normalne u tego gatunku). Osłabiony ptak został przywieziony tutaj. Następnie trafi pod opiekę weterynarza - Piotra Szymańskiego, do Złotówka.
Kawał ptaka |
Zaobrączkowaliśmy czaplę siwą, która miała chwilowe problemy z nogami. Na szczęście już przeszły i niebawem odleci na wolność.
Jastrząb niestety będzie dożywotnim rezydentem, z powodu utraty prawego skrzydła.
Bocian stracił jedną stopę:
Myszołów, wkrótce zostanie wypuszczony:
Młody kos, odleci jak tylko wyrosną mu wszystkie pióra:
I jeszcze kilka zdjęć z Józkiem:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz