Wszystkich jesiennych czytelników naszego bloga, spragnionych relacji z kolejnych dni życia obozu, na wstępie musimy przeprosić za niedokończoną relację z zeszłorocznego obozu - październik 2021 pokonał nas ilością pracy na Bukówce jak i poza nią. Tym samym mogły was ominąć opisy kilku wybitnie smacznych obiadów, trochę ciekawych, a nawet bardzo ciekawych ptaków. Zanim ruszymy z pracami na tegorocznej odsłonie obozu, przedstawimy wam więc esencję, la crème de la crème, tego co wydarzyło się pod koniec Buki 2021, oraz podsumujemy cały ubiegły sezon.
W pierwszych dniach października nastąpiła oczekiwana kumulacja przelotu, obrączkowaliśmy nawet 100-130 ptaków dziennie. Ten szczyt przelotu był na tyle dobry, że pentada nr 56 (3-7 października) załapała się do pierwszej dziesiątki najlepszych pentad w historii Bukówki i to na 7. miejscu 😀
W kolejnych dniach przelot wygasał, po 15 października nie pojawiało się więcej niż 50 ptaków dziennie. Na poniższym wykresie widać, że ogólnie w sezonie 2021 więcej było dni z wynikiem poniżej średniej, niż powyżej, a najlepiej działo się - poza wspomnianym październikowym pikiem, na początku sezonu. Średnia dzienna dla całego sezonu wyniosła 45,8 osobnika/dzień. W najlepszym do tej pory sezonie 2016 średnia wynosiła 60,2 os./dzień.
Zwijanie obozu rozpoczęliśmy 29 października i do tego dnia, przez 69 dni odłowów, zaobrączkowaliśmy 3163 ptaki z 64 gatunków. Mimo późnego startu obozu (w połowie sierpnia) różnorodność gatunków była wysoka i zaobrączkowaliśmy aż 3 gatunki nowe dla obozu. O nich za chwilę, zaczniemy od pierwszej dziesiątki sezonu 2021:
1) pierwiosnek - 762
2) modraszka - 414
3) rudzik - 382
4) kapturka - 325
5) bogatka - 193
6) czyż - 147
7) dymówka - 83
8) muchołówka żałobna - 76
9) kos - 69
10) kwiczoł - 59
Kilka gatunków zaliczyło bardzo kiepski sezon, w porównaniu z poprzednimi latami: zaobrączkowaliśmy tylko 14 pokrzywnic, 13 trznadli i jednego potrzosa! Przynajmniej częściowo niskie liczby wynikały z przegapienia wczesnego sierpniowego przelotu najszybciej odlatujących migrantów: złapaliśmy tylko 8 łozówek, 26 piecuszków i 13 cierniówek. U innych gatunków na liczebność wpływ miała dosyć sroga zima - mimo wysokiego stanu wody złapaliśmy tylko 13 zimorodków. Natomiast zupełnie nie wiemy co wywołuje silne fluktuacje liczby czeczotek - zaobrączkowaliśmy 33 osobniki, podczas gdy w najlepszym roku 2016 było ich prawie 10 razy więcej! Nie zachwyciły liczebnością kwiczoły. Nawet pierwiosnek nie przytłoczył liczebnością - nie zbliżyliśmy się do 1000 osobników (którą to liczbę przekraczaliśmy dwukrotnie w minionych sezonach). Licznie za to pojawiły się muchołówki żałobne i szare, bogatki, gile czy czyże, a rekordowo dobry wynik zaprezentowały kapturki - to był jak do tej pory ich najlepszy sezon.
Przechodzimy do gatunków rzadszych, których pojawienie się w obozie gromadzi załogę przy stanowisku obrączkowania. Obrączki dostał pluszcz, 13 pliszek górskich, dwa podróżniczki i dwie muchołówki małe, 4 droździki, po 3 bekasiki, cyraneczki i jery, słonka, kropiatka i dzięcioł czarny.
Pluszcz został złapany w ramach przyłowu w podbierak, gdy nocował w budce pod mostem. Akcję przeprowadziła nasza nowa kierowniczka Marcelina MPD z Anią. Pluszcz został uwieczniony na zdjęciu, ale o wiele ciekawszy jest zapis w kronice z rysunkiem zachodzących zmian pluszcza pod wpływem kontaktu z człowiekiem:
Najwięcej emocji wzbudziły nowe dla obozu gatunki. Już pierwszego dnia, podczas jednego z pierwszych obchodów, w sieci złapał się samotnik! Załogant Kwachu przyniósł go do obozu nieświadomy doniosłości zdarzenia, gdyż w pamięci miał ten gatunek odhaczony na liście gatunków Buki. Tymczasem szybka rewizja gatunków potwierdziła, że mieliśmy owszem dwa gatunki z rodzaju Tringa, ale były to łęczak i kwokacz. Samotnika zaobrączkowała Hania HSZ.
10. października okazało się, że na początku mokrego obchodu korzystał z błotka i wody krzyżodziób świerkowy. Wielokrotnie w każdym sezonie przelatywały stada tego gatunku nad obozem i wiele osób patrzyło rozmarzonych z myślą "może kiedyś wpadnie do sieci". No i nastąpiła ta chwila, krzyżodzioba do obozu przyniósł Tosiu, a szczęśliwą kierowniczką, która założyła obrączkę na krzyżodziobową nóżkę była Emila EBR.
18. października Tosiu z wieczornego obchodu znowu wrócił z ptasią zagadką w woreczku, a brzmiała ona tak:
"Wpadł grubas, 1-ka dla Buki i być może Odry"
Kierowniczką pełniącą tego dnia wartę obrączkarską była Hania, ale akurat w momencie złapania się zagadki odwoziła załogantki na pociąg do Sędzisławia, a wracając miała zrobić zakupy obozowe. Po otrzymaniu smsa z powyższą treścią, nie miała już głowy do dalszych zakupów, więc zgarnęła co ważniejsze artykuły i wróciła do obozu, a tam:
"Gruby" ptak wisi w woreczku i optycznie wygląda na coś wielkości drozda. Na pytanie "czy gryzie?" Tosiu mówi: "mnie nie ugryzł". HSZ robi coś czego nigdy nie wolno robić, czyli ostrożnie zagląda do woreczka. Tam najpierw pokazują się pióra koloru brązowego, trochę jakby bekas, ale gdyby to był wyczekiwany Gallinago media to dziób wystawałby z woreczka. Sięgniecie ręką wszystko wyjaśnia- długaśna szyja i rzeczywiście długi dziób to BĄCZEK...
...czyli pierwsza czapla dla Buki, a złapał się w ostatnią sieć sekcji "długie 7-mki" czyli nad wodą. Po wyjęciu "rozpakował" się do normalnych rozmiarów niczym Transformers.
Co poza ptakami w ulubionym przez nas październiku?
W wolnym czasie załoga rozwiązywała krzyżówki, a gdy się kończyły te ambitne, to tworzyła własne - możecie się z nią zmierzyć:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz