Dawno nie trafiłam na takie słuchowisko jak teraz.
GPT
Pierwszy dzień tej pentady rozpoczął się optymistycznie.
Od rana ptaki dobrze się łapią - raportuje w kronice EBR. I to była dobra wróżba, bo tak zaczynał się każdy kolejny dzień tej pięciodniówki. Na drzewach i również w sieciach pojawiło się jeszcze więcej fycoli niż wcześniej, przyleciały "robić jesień", ale pogoda nic sobie z tego nie zrobiła i dalej udawała lato, choć właśnie w kalendarzu skończył się jego czas. Poza fycolami do pomocy przyleciało więcej jesiennych gatunków, które zajęły miejsca w pierwszej dziesiątce, a do naszych statystyk dołączyło sześć nowych dla sezonu: dwa ze szponami i wielkimi oczami, jeden pływający, ale nie po powierzchni, jeden ważący tyle co cukier na łyżeczce od herbaty, drugi trochę więcej dłubiący pod korą, trzeci to królewna 😏 Janusze też pomagają, próbują zastraszyć lato swoimi śpiewami.

Ale petarda! Jak do tej pory była to rekorodowa pentada sezonu:
założyliśmy 513 obrączek przedstawicielom 28 gatunków, odczytaliśmy też
89 retrapów i 9 kontroli. Tym samym na liczniku sezonu przekroczyliśmy już drugi tysiąc założonych blach. Powyżej pierwszy w sezonie wykres,
gdzie czerwonymi punktami zaznaczono wyniki dzienne na tle średniej z
lat poprzednich.
Co słychać w gatunkach? Oto pierwsza dziesiątka pentady:
1) pierwiosnek - 💥152💥 [rekord Buki]
2) rudzik - 85
3) czyż - 76
4) kapturka - 56
5) modraszka - 30
6) bogatka - 20
7) gil -18
8) pokrzywnica - 17
9) czeczotka brązowa - 12
10) śpiewak - 9
Pierwiosnek uderzył z zaskakująco grubej rury jak na tak niepozornego wróblaczka. Dotychczasowe najlepsze wyniki pentadowe zanotowaliśmy dla niego w pentadzie 45/2020 (147 os.) i 47/2021 (144 os.), czyli w sierpniu. Wyniki dla września nigdy nie przekroczyły jeszcze 126 os!
Nowe gatunki dla sezonu to (od najlżejszego): mysikrólik (Pysi królik), pełzacz leśny, kopciuszek, sóweczka, pluszcz, uszatka. Złapała się jeszcze ostatnia dymówka... Jaskółka - siostra burzy 🎵


Uszatka złapała się w drapolówkę na suchym, czyli poprzedni kiero DCL miał nosa do ustawienia tej sieci - jednak sowy tamtędy latają. Sóweczka, przez niektórych nazywana wróbliczką, złapała się w sieć
wróblaczą przed pierwszym obchodem (a całą noc były prowadzone nocne
obchody... spóźniła się 😉).
Na pluszcza powstała specjalna sieć "pluszczówka" na specjalnym pluszczowym obchodzie → nad Złotną. Złotna jest wąska, więc do jej przegrodzenia wystarcza jednak krótka siatka + zasieki z gałęzi pod spodem (żeby pluszczowi nie przyszło do głowy lecieć za nisko).
Złapały się 3 nowe pluszcze i jedna zeszłoroczna kontrola 💚
Jak wiecie, sieci nie są selektywną metodą łapania. Poza ptakami, łapią się tez inne stwory. Nigdy nie wiadomo, co spotkamy w sieci. Tym razem poza ważkami i szerszeniami były to dwa nietoperze, prawdopodobnie jeden karlik (mniejszy?) i jeden nocek (Natterera) oraz zwierzę nielatające (przynajmniej nigdy nie widziane w locie) - sarna 😳
Pod siatką Tosiu miał przyjemność zaobserwować zielonkę, która wcale się nie przestraszyła obserwatora i spokojnie doszła do sieci, przepłynęła pod nią i wyszła na błoto z drugiej strony po czym zniknęła w łozach.
🍁🍀🍁
Obozem przez weekend kierowała Emila (EBR), w poniedziałek zmieniła ją GPT i dociągnęła pentadę do końca. W załodze weekendowej wystąpili: Gabi, Marcin, Tosiu, Szymon i Ilona z rodziną. Poweekendowa zmiana wymiotła wszystkich poza Tosiem, a dołączyli: Kwachu, Zuza, Marcela (MPD), Mariusz, Hania (HSZ) i Asia.
🌟🌙🌟
Noce były ciepłe. Temperatura nie spadała poniżej 5°C, w niektóre noce nie spadła nawet poniżej 14°C. W stroju nocnym odpowiednim na końcówkę września można było się upiec lub raczej udusić żywcem w śpiworze... Szymon miał taką innowację (nie zdążył rozłożyć hamaka), że postanowił połączyć dwa krzesła i przespać się na nich w namiocie kuchennym. Z relacji w kronice wynika, że nie był to dobry pomysł, bo 1) całą noc budził się i pisał, 2) doszedł do wniosku, że podłoga w namiocie jest zbyt krzywa żeby dobrze ustawić krzesła.
Nocą najpiękniejsze było niebo, oświetlone przez bardzo jasny księżyc (tuż przed pełnią).
Próbowaliśmy zaobserwować kosmiczny pociąg starlinków, ale w świetle księżyca trzeba było wytężyć wzrok i wyobraźnię 😉 Za to wrażenia słuchowe były niesamowite. Takiego rykowiska dawno nie było słuchać na Buce. Jelenie były dość blisko: jedne bliżej wody, inne gdzieś na zboczu Szczepanowskiego Grzbietu. To był konkurs Voice of Buka🎤 Nam się podobał ten najbardziej basowy, ciekawe jak innym odbiorcom tych śpiewów 😏
No a co z sarną? Napotkali ją w drozdówce-Drożdżówce na nocnym obchodzie Kwachu i Zuza. Nie zastanawiając się długo rzucili się na ratunek i uwolnili splątane zwierzę z nylonowej nitki. Echa tego wydarzenia odbiły się kilka razy o krzewy oraz drzewa i rozpłynęły po tafli zbiornika przeobrażając się w obozową przypowieść: Dawno temu na nocnym obchodzie (tym innym, niźli zaginiony załogant był utopion w błocie), zaplątała się w sieć sarna albo dwie, a w zasadzie to jeleń! Z taaaakiem porożem. W mig przybył Kwachu niczym najlepszy superbohater w majtach na spodniach (bojówkach) z peleryną. Chwyciwszy bestię w objęcia, uwolnił ją jednym ruchem małego palca. Szczęśliwa sarna... to znaczy jeleń, w podzięce wziął Kwacha na grzbiet i odjechali w stronę wschodzącego słońca.
🍕🍕🍕
Jak już jesteśmy w dziale klechdy i lęgendy, to pradawne wierzenia obozowe podają, że kiedyś na praobozach kierownik miał prawo do rozpoczęcia każdego wspólnego posiłku (jedzonego jedną łygą z gara).... Dziś u nas kierownik ma inne przywileje, może dokończyć resztki każdego obiadu. Dopełniając prawo: Lepiej zjeść i odchorować, niźli miało się zmarnować.
Relację spisały GPT i HSZ - tradycyjnie wzbogacając ją niezwykłymi zdjęciami czynionym przez załogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz