W tym roku więcej czasu zajęło nam pozyskiwanie zgód na działalność obozu... więcej niż sądziliśmy. Nałożyły się na to urlopy, zmiany kadrowe w urzędzie, problem z nadal nie zakończoną budową ścieżki turystycznej i możliwością jej przekraczania samochodami oraz problem, którego nie zauważyliśmy od razu - do tej pory nasz obóz był zlokalizowany za nisko. Jeśli dobrze rozumiemy argumenty pracowników Wód Polskich, chodzi o miejsce gdzie nocujemy, bo kierują nimi obawy o nasze bezpieczeństwo, a do tej pory nocowaliśmy na terenie zalewowym. Dlatego nie zdziwcie się, że w tym sezonie obóz jest w innym miejscu niż zwykle. Przesunęliśmy się powyżej granicy użytkowego piętrzenia wody w zbiorniku Bukówka, a wszystkim przybywającym wolontariuszom (załogantom) zalecamy spanie powyżej maksymalnej granicy piętrzenia wody w zbiorniku. Na miejscu wygląda to tak, że jesteśmy bliżej obozowej bramy i ścieżki rowerowej, ale sieci ornitologiczne są na starym miejscu (szczególnie część monitoringowa). Na noclegi pod namiotem przygotowaliśmy miejsce na łące, po drugiej stronie ścieżki rowerowej względem części roboczej obozu (gdzie znajdują się sieci, punkt obrączkarski i infrastruktura towarzysząca).
UWAGA! W tym sezonie do punktu obrączkarskiego nie można dojechać samochodem. Nie mamy zgody od Gminy Lubawka na przejeżdżanie przez ścieżkę rowerową, a do tego pogoda jest deszczowa i droga dojazdowa jest w zbyt złym stanie, żeby jeździć po niej autami osobowymi. Posiadacze aut o właściwościach terenowych są proszeni o parkowanie na łące przed ścieżką rowerową.
No to tyle z ogłoszeń techniczno-obozowo-wyjaśniających.
Pomimo tych zawirowań postanowiliśmy rozpocząć obóz w pierwszym możliwym terminie - wypadło to po raz pierwszy w historii obozu w środku tygodnia. Było tak: przyjechaliśmy wieczorem z całym obozowym tobołem, około 19:00. Wybraliśmy nowe miejsce na punkt obrączkarski, skosiliśmy roślinność zielną i postawiliśmy namiot socjalny i namiot obrączkarski. Skoczyliśmy po tyczki bambusowe do Bukówki i zrobiła się pora na ognisko 😅
Rano zabraliśmy się do pracy, "meblowaliśmy" namioty i obchody. Hania była dowódcą w błotach i krzakach, a kulawa ja - w namiotach 😅 Z perspektywy wielogodzinnego składania regału kuchennego praca w krzakach postępowała szybko, a załoga sieciowa szła jak burza 😎 A z regałem szło wolno, bo tylko Tosiu pamięta "jak to było", a nie było tym razem Tosia w obozie 😔 Z przyobozowych krzaków, niczym uśpione duchy, przybyły drewniane sprzęty: stojak na wodery, stolik do mycia naczyń, szlaban bramny, ławka oraz drogowskaz do WC. Dzięki dobremu sercu Magdy Romanowskiej w trakcie pracy nie padliśmy z głodu, bo Piotrek przywiózł gotowy obiad 💚 Dziękujemy też mojej mamie za pudło babeczek dodających energii do pracy.
Z powodu październikowego (sic!) chłodu życzeniowe ognisko zorganizowaliśmy w namiocie przy świeczce. Ogień był, życzenia były, ogniste napoje też, więc wszystko się zgadza 😄
W zasadzie wszystkie znane elementy obozu są już na miejscu: zbiornik zaporowy z wodą (poziom mniej więcej jak rok temu), obchody w błocie i krzakach: suchy obchód w butospodniach, mokry w woderach lub kaloszach, WC na miejscu, są nadal legendarne dźwięki dyszenio-stękania. Mamy nową teorię, że to może być MECHAGODZILLA! Nie mamy na razie dowodów na to, że tak nie jest. Ku niepocieszeniu załogi, są też gołe ślimaki. W ekspresowym czasie miejsce obozu wypełniło się nimi doszczętnie. Podejrzewamy, że mogły być szybsze od pająków. Tak jakby czekały na nas te kilka miesięcy i stęsknione w szale radości oblazły wszystko co się dało... Śliniki (bo o nich mowa) namówiły nawet winniczka, żeby wślizgnął się na kierowniczy namiot 🙄
Do weekendu obchody i obóz były już ogarnięte, ale dla weekendowej załogi też znalazło się coś do roboty i nowy tydzień zaczęliśmy już na pełnej parze, a co było dalej przeczytacie w następnych postach 😊
Zapowiem tylko, że ten sezon będzie wodny i ślimakowy... jedno i drugie jest wszechobecne...
Dziękujemy wszystkim budowniczym, konstruktorom oraz członkom ekipy porządkowej 🌸🌺🌻🌼 a dokładnie: Emilii, Kacprowi, Marcinowi i Marysi, Kubie, Tomkowi, Nikoli, Kasi, Damianowi (Młodemu), Ani i Krzysiowi, Piotrkowi Romanowskiemu, Tosiowi, Mirkowi, Hani Knychale, Konradowi oraz Rafałowi. Dziękujemy też ekipie Piotrek&Piotrek&Kostek za skoszenie miejsca pod obóz.
PS. W starym (w tym roku pustym) miejscu obozowiska założyliśmy Park Obozowy imienia Wielkiego Podróżnika Humboldta.
Zespół organizacyjny
GPT, HSZ i Kwachu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz